Jak zarabiać na coachingu? - 5 mitów, którym ulega początkujący coach

Coaching rozwija się w Polsce bardzo szybko i nic dziwnego – to praca, która może dawać mnóstwo satysfakcji – to na oczach coacha jego klienci rozkwitają, szybciej osiągają swoje cele, dojrzewają, rozwijają samoświadomość. Praca coacha daje poczucie sensu, wpływu, wymaga ciągłego rozwoju i autoreflesji, uczy uważności na drugą osobę – sprawia, że stajesz się lepszym człowiekiem. Pozwala też dobrze zarabiać – jeśli sobie na to pozwolisz. 



Poniżej przedstawiam 5 mitów, które mogą Cię powstrzymywać przed zarabianiem na coachingu.

1. "Jak skończę szkołę, to stanę się coachem"

Pierwszy mit dotyczy tego, od kiedy uważasz, że masz prawo nazywać się coachem i w jakim stopniu służy to rozwojowi Twojego biznesu. Przekonanie, które słyszałam wielokrotnie od początkujących coachów i które miałam, kiedy zaczynałam kurs, brzmi jak powyżej – że jak skończę szkołę, to będę mogła/mógł nazywać się coachem. Na szczęście inny coach z pomocą kilku pytań szybko wybił mi z głowy to niepraktyczne i niewspierające przekonanie.

Jeśli poważnie myślisz o biznesie coachingowym – im szybciej zaczniesz nazywać się coachem, tym lepiej dla Ciebie. Najlepiej już na pierwszych zajęciach. Są oczywiście osoby, którzy w ogóle żadnej szkoły nie skończyły i nazywają się coachami, ja jednak jestem za tym, żeby nauczyć się porządnie warsztatu i nazywać coachingiem tylko taki proces, który faktycznie nim jest.

Ale po pierwszych zajęciach jeszcze nic nie umiem... Pewnie umiesz niewiele, ale dopóki sama/sam nie uznasz w sobie coacha – nie znajdziesz ani jednego klienta, nawet nie będziesz szukać, no bo przecież nie jesteś jeszcze coachem. W związku z tym wszystko czeka – twoja strona internetowa, fanpage, wizytówki, profile na portalach społecznościowych, oferty coachingu indywidualnego i biznesowego... Na określenie czeka też Twoja nisza... Mówiąc wprost – marnujesz czas, a biznes tego nie lubi.

Inna istotna rzecz – szkoła uczy Cię warsztatu coachingowego, ale nie uczy jak znaleźć klientów, jak poprowadzić pierwsze spotkanie, jak wycenić Twoje usługi, … i tysiąca innych rzeczy, które musisz umieć, żeby móc zarabiać na coachingu. Zacznij już teraz się tego uczyć samodzielnie.

Powtórzę jeszcze raz – jeśli zainwestowałeś w kurs coachingowy, który pewnie jest bardzo drogi i nie traktujesz tego wyłącznie samorozwojowo, ale chcesz żyć z coachingu – jak najszybciej przestań sobie wmawiać, że „jak skończę szkołę, to...”, „jak dostanę certyfikat, to ...”, „jak będę mieć 50 godzin bezpłatnych, to...” - jeśli coś planujesz zrobić, zrób to od razu – zapewniam Cię, że i tak zajmie Ci to więcej czasu, niż początkowo zakładałaś / eś.

2. "Będę brać pieniądze za coaching, kiedy otrzymam certyfikat"

To przekonanie nie wspiera Twojego biznesu. Do certyfikatu potrzeba 100 godzin, taka liczba dla początkującego coacha to nie jest kwestia miesiąca, dwóch. Łatwo policzyć, że jeśli masz 10 godzin coachingu w miesiącu (to całkiem sporo), to zajmie Ci to 10 miesięcy. Z jednym klientem spotykasz się maksymalnie raz w tygodniu, w praktyce 2 razy w miesiącu. Potrzebujesz 4-5 klientów miesięcznie.

Innymi słowy – jeśli będziesz czekać do certyfikatu, może się okazać, że nigdy nie zrobisz certyfikatu, bo przecież w tym czasie musisz płacić rachunki. Jeśli skupisz się na pracy zawodowej, w której nie możesz robić coachingu – to po zakończeniu szkoły bardzo trudno Ci będzie znaleźć motywację i czas na coaching. Korzystaj z czasu, kiedy jesteś w szkole – to potężne strzały motywacji, pewności siebie, wsparcia ze strony kolegów i nauczycieli. Po zakończeniu kursu będzie trudniej.

A więc – od razu coachuj za pieniądze – niech to będą najpierw mniejsze kwoty – 30, 50, 100 zł, ale tak samo, jak tytułowanie się coachem zabiera trochę czasu, tak samo dojście do sensownych stawek nie przychodzi od razu. Im szybciej zaczniesz, tym szybciej coaching zacznie być znaczącym źródłem utrzymania i Twoja motywacja będzie rosła.

A jeśli nie wszyscy klienci mogą zapłacić? To już Twoja decyzja. Możesz robić x godzin w miesiącu za darmo, jako wolontariat na rzecz społecznosci, w której żyjesz. Ale. Z moich doświadczeń wynika, że klient bezpłatny jest mniej zmotywowany, wolniej osiąga rezultaty, częściej odwołuje / przesuwa sesje i – co ważne – mniej ceni coaching. Wyjątkiem byli klienci, którzy przeszli dość ostrą rekrutację na bezpłatny coaching. Ci byli zmotywowani, punktualni i zdecydowani, by osiągnąć swoje cele. Klient, który zgodził się na coaching „żeby spróbować”, „a spoko, poćwicz sobie na mnie” - nie pomaga. Wprost przeciwnie, może sprawić, że przestaniesz wierzyć w siebie jako coacha, bo Twój klient nie będzie osiągał celów, a Ty nie masz jeszcze wystarczająco doświadczenia, żeby nie brać tego do siebie.

Puenta jest taka – że jeśli coaching chcesz uprawiać zawodowo – nie tylko od razu nazywaj się coachem, ale też określ minimalną stawkę za godzinę. I proś o referencje :)

3. "Jeśli będę dobry/a – klienci sami do mnie przyjdą"

W dzieciństwo często słyszeliśmy „pokorne cielę dwie matki ssie” - hm... jak już pewnie wielokrotnie doświadczyłaś/eś – nie jest to prawda. Do początkującego coacha klienci też sami nie przyjdą. Bo nie wiedzą, że istniejesz.

Żeby klienci sami zaczęli się pojawiać trzeba na przykład – mieć wielu klientów, którzy będą Cię rekomendować, mieć stronę internetową, która jest świetnie wypozycjonowana w Google, mieć budżet na reklamę, pojawiać się w mediach, pisać do prasy, którą czytają Twoi potencjalni klienci... Samo z siebie dzieje się mało rzeczy. Biznes sam się nie kręci. Ty jesteś motorem Twojego biznesu.

4. "Nie można brać pieniędzy za coś, co się lubi robić"

To też dość popularne przekonanie – skoro coś lubię robić, to przecież to nie jest praca, a skoro nie praca, jak mogę brać za to pieniądze? Bardzo hamujące przekonanie. Dużo bym dała, żeby żyć w świecie, w którym wszyscy kochają to, co robią i dobrze na tym zarabiają. Jeśli coś lubisz, to pewnie Ci to przychodzi z łatwością, interesuje Cię, dużo czytasz na ten temat, uczęszczasz na różne kursy – a co za tym idzie, jesteś w tym po prostu dobra/y. Każdy klient marzy o tym, żeby płacić za usługi i produkty robione z serca, nie z musu, najwyższej jakości, nie byle-jakie. Jeśli coś lubisz, to ważny znak. Jeśli z pasji zrobiłeś/aś kurs coachingowy, to pewnie masz naturalne predyspozycje – rozwiń skrzydła w tym, co kochasz robić i ciesz się, że możesz na tym zarabiać.

I jeszcze jedna refleksja – odwołałam kiedyś wykład, który miałam poprowadzić za darmo, ale dla dużej liczby osób, potencjalnych klientów. Z różnych względów pojawiło się 4-5 osób. Odwołałam wykład. Organizator był bardzo zniesmaczony i komunikował bardzo mocno – „mówiła Pani, że prowadzi te wykłady z pasji, a jak przyszło co do czego, to się okazuje, że pasja jest tylko wtedy, jak jest pełna sala słuchaczy. Dla kilku osób to już nie jest pasja”. Oczywiście można mieć różne opinie na to, czy dobrze zrobiłam, czy nie. Ale nauczyłam się dwóch rzeczy:
- niektórzy oczekują, że jak robisz coś z pasji, to pasja wystarcza. A tymczasem, żebym mogła robić coaching, to muszę mieć zapewniony byt i to na dobrym poziomie. Inaczej nie mogę robić coachingu – muszę robić coś innego, żeby się utrzymać. Przestaję być coachem. Nie daj sobie wmówić, że postępujesz źle, bo chcesz zarabiać na tym, co kochasz.
- druga rzecz to jasne określenie oczekiwań – na przykład minimalnej stawki w przypadku coachingu płatnego, minimalnej liczby osób na sali w przypadku warsztatu/wykładu bezpłatnego, przejścia przez zadania rektutacyjne do coachingu bezpłatnego, itd. itp

5. "Robienie biznesu a pomaganie ludziom to przeciwstawne rzeczy"

Początkujący coachowie często mają z tyłu głowy, że coaching to pomaganie, a nie można brać pieniędzy za pomaganie, z samej definicji pomagania. Często pomagamy bezinteresownie. Ale za pomoc równie często się płaci – psychologów, lekarzy, mentorów, coachów.

Jeśli masz takie przekonanie, to trudno Ci będzie żyć z coachingu. Zastanów się, co możesz z tym zrobić.

Drugi duży temat to nasze przekonania o pieniądzach – nasze – mam na myśli w dużym uogólnieniu – polskie. Prawie każdy chętnie zadeklaruje, że chce mieć dużo pieniędzy, a jednocześnie myśli lub żyje w myśl przekonań: „pieniądze szczęścia nie dają”, „bogacze to oszuści i kombinatorzy”, „pieniądze są brudne”, „pieniądze zmieniają ludzi na gorsze”, „nie da się zarobić pieniędzy, jeśli robisz to, co lubisz”, „są ważniejsze sprawy, niż pieniądze”...

Jeśli masz takie przekonania, nigdy nie będziesz dobrze zarabiać, bo sam siebie sabotujesz. Zmień przekonania na bardziej wspierające, na przykład: „pieniadze są dobre i czyste”, „łatwo jest zarabiać na czymś, co się kocha robić”, „pieniądze pozwalają zmieniać świat na lepszy”, itd.

A teraz – jak mówi Wayne Dyer – No excuses! (zero wymówek!) - rób dobry coaching, określaj stawki, aktywnie zdobywaj klientów i dobrze zarabiaj!

A jeśli uważasz, że szybciej osiągniesz swoje cele z moim wsparciem – zadzwoń lub napisz. Miłego dnia!

Zaproś mnie do wsparcia Twoich marzeń. Zapisz się na bezpłatną pierwszą sesję: Sylwia Zawada, tel. 795 069 695 lub e-mail: sylwia.zawada at gmail.com

11 komentarzy:

  1. Sylwia, ładne podsumowanie początkowych rozterek i błędów wielu profesjonalistów, nie tylko coachów, ale też np. fotografów :). Biorę sobie do serca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, Ola, dzięki za ten komentarz, nie pomyślałam, że temat jest tak uniwersalny i dotyczy wielu profesjonalistów, bardzo soę cieszę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy artykuł Pani Sylwio, super że powstał ;o) Inna sprawa, że do wielu wniosków można dość samemu, ale to trwa, to czasami boli i trzeba wstawać i... iść do przodu. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam nadzieję, że mój tekst jest takim katalizatorem :) Dziękuję!

      Usuń
  4. Pasuje też do psychologów!:) bardzo fajny tekst. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za mądry artykuł. Prześlę link moim studentom coachingu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki - bardzo fajny artykuł. Zastanawiam sie nad jedną kwestia odnośnie zarobków. Jeśli powiedzmy bierzemy te 10 czy 20 zł za sesję na początku to czy musimy zakładać od razu działalność? jak to wygląda z punktu prawnego?

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani Sylwio bardzo dziękuję za ten artykuł. Od dwóch lat wciąż klaryfikuje mi się decyzja o zostaniu life coachem i nadal mam opory, które pozwoliła mi Pani nazwać właśnie tym tekstem.
    Od dawna słyszę od bliskich, że powinnam tym się zająć zawodowo, gdyż pomagam im w wielu obszarach życia, i powracają do mnieo poradę, rozmowę, pomoc. A ja rzeczywiście sama nadal nie umiem pomóc sobie...
    Zupełnie pierwszy raz nazwałam siebie 'coachem', tak po prostu. Wspaniałe uczucie i niezwykle budujące. Nabrałam ogromnej wiary, że jest to rzeczywiście możliwe.
    Bardzo Pani dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uważam, że za lekcję próbną trzeba wziąć również jakieś pieniądze nawet pół stawki, albo 1/3 stawki, bo takich lekcji próbnych możebyć dużo i w konsekwencji nic nie zarobimy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny artykuł, gratuluje! Zawiera wszystkie istotne elementy na które trzeba zwrócić uwage rozpoczynając biznes związany z coachingiem. Potwierdzam, że bezpłatny klient jest mniej zmowytowany, ale "sesja bezpłatna" jest to ważny element promocji biznesu. Bo może nawet jak ten konkretny klient nie skorzysta z dalszej współpracy, ale "powie" znajomym, rodzinie, że był na sesji coachingu, to już "odnosi" sie mini sukces :-) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń